sobota, 17 marca 2018

Żurnalizm



Dziennikarstwo i komunikacja społeczna - to właśnie „dumna” nazwa kierunku, z który związałam swoją przyszłość. Nie ukrywam, że od zawsze lubiłam pisać, oglądać różne programy w telewizji i podpatrywać wywiady, które prowadziła swego czasu Nina Terentiew w Bezludnej Wyspie.


Pierwsze starcie
Jakoś zawsze pociągał mnie świat medialny i myślałam o tym, by kiedyś też pojawić się na szklanym ekranie. Moje ciche plany weryfikowała szkoła – w liceum odeszłam nieco od mass mediów, by skupić się na biologii i chemii, z których też zdawałam maturę. Na przestrzeni dwóch lat przekonałam się, że jednak farmacja to nie to, co chciałabym robić w życiu. Nie miałam jednak jasno określonego planu na siebie, ale widząc na tablicy ogłoszeń informację o Konkursie Wiedzy o Mediach postanowiłam dowiedzieć się czegoś więcej. No i od tego się zaczęło.

Matura – co potem?
Na konkurs należało przygotować esej/fotokast/film – co kto woli, na podane tematy i wysłać pracę do wojewódzkiego ośrodka. Napisałam, spodobało się i za jakiś czas już jechałam do Rzeszowa na drugi etap – test wiedzy. Następnie, ku mojemu zdziwieniu dostałam się do ostatniego już etapu, który miał odbyć się w Warszawie. Stawka była wysoka, bo pierwsze 40 miejsc dostawało indeks na uczelnie wyższe i możliwość odbycia staży w wybranych ośrodkach, które były partnerami Olimpiady. I tu znowu zaskoczenie, bo akurat na indeks się załapałam. Pamiętam, że to był pierwszy bodziec do tego, gdzie powinnam dalej iść. Matura, mimo wszystko zabrała mi mnóstwo czasu, kilkanaście nieprzespanych nocy i zapewniła porządną dawkę stresu, ale przynajmniej zdając rozszerzony polski, angielski, biologię i chemię dała możliwość wyboru i pewnego rodzaju zabezpieczenie. W październiku zaczęło się moje nowe życie w Krakowie.

UJ od środka
Jeśli chodzi o program studiów, to szczerze mówiąc nie tego spodziewałam się po tym kierunku (myślę, że nie tylko ja). Na pierwszym roku uderzyła mnie ilość zajęć teoretycznych. Obecnie, będąc w połowie drugiego jest trochę lepiej - mieliśmy zajęcia w pracowni prasowej, telewizyjnej i radiowej, ale nadal uważam, że studiuję komunikację społeczną i dziennikarstwo, a nie na odwrót. Ktoś mądry kiedyś powiedział, że jeżeli chcesz coś robić, to uważasz za logiczne, by się tego uczyć i umieć to jak najlepiej. Przykładowo: chcesz uczyć się lepiej grać na gitarze – idziesz do szkoły muzycznej, ale tam uczą cię historii struny i z jakiego drewna powinna być wykonana gitara. Podobnie wygląda to tutaj. Jeżeli chcesz zacząć robić coś praktycznego, powinieneś znaleźć coś na własną rękę. Nie zmienia to jednak faktu, że grono wykładowców jest bezkonkurencyjne i rzeczywiście potrafi przekazać najważniejszą i niezbędną wiedzę akademicką.

Teraz ktoś może powiedzieć, że w obecnych czasach każdy może zostać dziennikarzem i to bez specjalistycznego wykształcenia, a jeżeli już chce pisać, to fajnie byłoby studiować coś jeszcze. Poniekąd zgodzę się z tym stwierdzeniem, ale dla chcącego nic trudnego :) Mi te studia otworzyły oczy, jakie triki media potrafią stosować w przekazywaniu nam informacji. I na pewno są ciekawsze, niż farmacja.
Poza tym, chyba nigdy nie miałabym okazji przeprowadzenia wywiadu z moją ulubioną youtuberką, Jolą Szymańską.

PISAŁA DLA PAŃSTWA-A

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© All rights reserved. podsob