niedziela, 18 marca 2018

Króliczą norą do Astona Martina z '63 (part 1)



     Twoje życie toczy się, szybciej lub wolniej, nagle dowiadujesz się o istnieniu bramy czasowej, która pozwala przenieść się do amerykańskich lat 60. na nieograniczoną ilość czasu, gdy w równoległym świecie mija zaledwie 2 minuty. Co robisz?

     Z racji osobistego bana na wychodzenie z domu, nadrabiam serialowe zaległości i jestem świeżo po seansie miniserialu od stacji Hulu-22.11.63, powstałego na podstawie ''Dallas '63'' Stephena Kinga. Fabuła opowiada o nauczycielu literatury angielskiej, który przenosi się w czasie do roku 1960 aby zapobiec zabójstwu J.F. Kennedy'ego (podróże w czasie, lata 60, teorie spiskowe... czyli to co tygryski lubią najbardziej). Zagorzali fani Kinga, po zapoznaniu się z adaptacją prawdopodobnie zebraliby się na grupowe malowanie banerów aby zbojkotować brak kilku uwielbianych motywów z książki. Pędzle już mieliby w dłoniach... ale twórcy na swoją obronę obsypali serial mnóstwem nawiązań, puszczając oczko do widzów zarówno wyjątkowo spostrzegawczych jak i tych mniej dociekliwych, przez ściągnięcie prawie 1:1 kluczowych motywów ''Lśnienia'', ''To'', ''Bastionu'' czy równie kultowej ''Zielonej Mili''. I właśnie takie smaczki, wartka i trzymająca w napięciu akcja stanowią klucz do serca zarówno laików jak i fanów horrorowego guru.
Musze dodać, że niesamowicie bawi mnie wybór Jamesa Franco na odtwórcę roli Jake'a Epping'a, któremu nie wystarczyło już 127 godzin w rozpadlinie skalnej, więc dostał parę lat w króliczej norze z 63'. 
  
     Jak nie trudno się domyślić, przeszłość nie lubi zmian. Jednak ambicja Amerykanów do ratowania świata nie zna granic, a przynajmniej nie znajdują się one w naszej galaktyce. Mimo, że Jake ma bardzo pod górkę, zaczęłam się zastanawiać co bym zrobiła, gdybym miała możliwość przeniesienia się do pastelowego Dallas na troszkę ponad 2 minuty. Z natury do bohaterskich herosów nie należę, więc prawdopodobnie nie uratowałabym JFK'a, ani nie zmieniła nic z kart historii, bo znając mnie, skończyłoby się to tragicznie dla reszty świata. Jednak widmo resztek dawki 'leczniczych papierosów', martini z oliwką i przystojnych kawalerów w garniturach napawa mnie przyjemnym dreszczem. A moim marzeniem byłaby przejażdżka Chevroletem Camaro albo Astonem Martinem DB4 prosto z salonu, w kubraczku od młodziutkiego Yves Saint Laurent i wieczorna potańcówka w zadymionym barze. 

       Znasz lokalizacje podobnej machiny czasu? Daj znać w komentarzu!


PISAŁA DLA PAŃSTWA-J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© All rights reserved. podsob