wtorek, 20 marca 2018

Króliczą norą do Hemingway'a z '20 (part 2)


W poprzednim wpisie Jagoda pisała o tym, co zrobiłaby, gdyby przeniosła się w czasie do lat 60. Ja natomiast mam w głowie film Woody'ego Allena „O półncy w Paryżu” z Ovenem Wilsonem i Rachel McAddams.
Nie chcę za bardzo spojlerować, ale fabuła mniej więcej opiera się na tym, że główny bohater wraz ze swoją narzeczoną i jej rodzicami wybierają się w podróż do tytułowego Paryża. Gil jest pisarzem i akurat szuka inspiracji do napisania nowej książki. On - totalny szperacz i miłośnik staroci, ona - materialistka, jedyna córka zamożnych rodziców. Jednym słowem, totalne przeciwieństwo.
Pewnego wieczoru spacerując w samotności po paryskich bulwarach, przed naszym bohaterem zatrzymuje się stary Royce, a z niego wychyla się  młody mężczyzna w tweedowym garniturze i zaprasza do środka. Od tego właśnie momentu rozpoczyna się cała akcja.

Okazuje się, że Gil przenosi się w czasie do lat 20. ubiegłego stulecia i wchodzi w towarzystwo elity, śmietanki towarzyskiej - poznaje m. in. Salvadora Dali, małżeństwo Fitzgeraldów i Ernesta Hemingwaya z Agathą Christie, którzy dają mu wskazówki dotyczące pisania nowej książki. Dla niego jest to spełnienie największego marzenia, bo od zawsze powtarzał, że nie pasuje do czasów,  w których się urodził. Nad ranem nasz artysta znów powraca do wpółczesności i z niecierpliwością czeka na wieczór, by spotkać swoich nowych przyjaciół. To właśnie przez ten wątek "O północy w Paryżu" zostało jednym z moich ulubionych filmów. Nie z powodu reżysera, czy obsady aktorów - właśnie przez to, że Allen daje mi możliwość przeniesienia się w czasie razem z bohaterem. 

Taką właśnie wędrówkę zawsze chciałam odbyć. Nigdy mi się to nie uda z wiadomych przyczyn. No właśnie, ale czy na pewno bym tego chciała? Miałam kiedyś taki moment, kiedy bardzo nie podobały mi się nasze czasy, te obecne - tu i teraz, jednak po obejrzeniu tego filmu coś sobie uświadomiłam, ale to za chwilę.
W międzyczasie akcja filmu idzie naprzód, Gil w latach 20. poznaje piękną Adrianę, która podobnie jak on jest marzycielką. Ona również powtarza, że nie pasuje do swoich czasów i oboje spacerując wieczorem brzegiem Sekwany przenoszą się znów o kilkadziesiąt lat wstecz, do  XVIII wieku. Dla niej jest to spełnienie marzeń, on - dziwi się, dlaczego nie docenia tego, że żyje w latach 20.  

No właśnie. Czasami tak jest, że biegniemy za czymś, czego nie możemy osiągnąć, a nie doceniamy tego co mamy. Nie musi być tego wiele, ważne by było własne, Twoje. Od tego momentu zaczęłam doceniać to, gdzie jestem i kim jestem. Nie muszę obawiać się wojny, bo jak na razie nic takiego nam nie grozi. Nie muszę martwić się tym, że w sklepie nie można niczego kupić, mimo że mam pieniądze. Nie muszę martwić się tym, że mając 12 lat będę zmuszona wyjść za mężczyznę trzy razy starszego ode mnie.

Doceniajcie to, co macie i kim jesteście. Doceniajcie, że macie swoich bliskich i przyjaciół.
Kurczę, trochę się poważnie zrobiło, ale fajnie sobie czasem uświadomić, że wcale nie jest aż tak źle.

PISAŁA DLA PAŃSTWA -A 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© All rights reserved. podsob