„Naprawdę panią to interesuje?”
„Wie pan, zawsze chciałam o to
zapytać, ale nie miałam okazji. Teraz ją mam.”
Zaczyna od tego, że to samo się
potoczyło. Alkohol wdarł się w jego życie nie bez przyczyny.
Dobrych kilka lat temu brał udział w wojnie w Serbii.
Przyjeżdża mój autobus. Ze smutkiem
żegnam się, bo historia zaczęła być naprawdę interesująca,
rozmówca jednak wsiada ze mną – mówi, że komunikację miejską
ma za darmo, bo jest weteranem wojennym. „Ale to całe sześć
kilometrów, nie szkoda panu czasu?” - pytam. „Mam go pełno” -
odpowiada. Chwiejnym krokiem wsiada do autobusu, ja za nim. Zajmujemy
mało wygodne miejsca w wiekowym autobusie lokalnej marki "Autosan" (rzecz jasna). Zaczyna od nowa:
„To nie tak, że piję bez powodu.
Pojechałem na wojnę. Tam bez wypicia przed akcją się nie dało.
Ci, nad nami zawsze dawali nam setkę przed, żeby lepiej było
strzelać. Nawet nie pamiętam, ilu zabiłem. Ale taka jest wojna,
rozumiesz? Jeżeli to ja nie zabiję, ktoś inny zabije mnie.”
„To musiało być okropne” -
odpowiadam nieco zszokowana.
„Było. Bałem się, miałem żonę i
syna. Najlepszemu przyjacielowi kazałem się nimi zaopiekować. Tak
się zaopiekował, że jak wróciłem, to moja Stara z dzieckiem się
do niego wyprowadziła i mnie zostawiła. Stąd to picie.”
Z szeroko otwartymi oczami wsłuchuję się w słowa mężczyzny. Czy miałam świadomość, że na uzależnienie wpłynął rozpad rodziny? No jasne, że nie. Po co się nad tym zastanawiać. "Pijak to pijak" - myśli zdecydowana większość naszego społeczeństwa. Ale czy chociaż raz pomyśleliśmy, że może oni nie chcieli nie mieć domu? Nie chcieli tracić swojej godności i dumy dla wyżebrania kilku złotych? Nie chcieli upadlać się chodząc po mieście w spodniach przesiąkniętych swoim moczem?
Syn byłego żołnierza jest teraz dorosły, ma narzeczoną i swoje życie. Mało obchodzi go los ojca - pijaka, który przechadza się pod Domem Handlowym i próbuje uzbierać na kolejnego browara.
Mój przystanek. Wysiadam, on jedzie
dalej. Co stało się z weteranem? Nie wiem. Już nigdy więcej go nie spotkałam. A szkoda. Może opowiedziałby mi o sobie więcej, może mogłabym mu jakoś pomóc?
Zastanawiałeś się kiedyś, czy pod tą maską upojenia jest człowiek, który bardzo cierpi? Który dźwiga za sobą jakiś balast życiowy, pogubił się i jednym z jego wyjść stał się alkohol? No właśnie. Łatwo jest odmówić 2 zł na piwo, ale może warto czasem za te same pieniądze kupić coś do jedzenia? Przecież dobro wraca, a taki gest z twojej strony to nic wielkiego. Nie stracisz przy tym majątku, a możesz sprawić, że temu komuś zrobi się zwyczajnie miło. Tak po ludzku.
PISAŁA DLA PAŃSTWA
-A
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz