poniedziałek, 11 czerwca 2018

Żwirek i Muchomorek Show


To będzie jeden z tych bardziej osobistych postów.
Ostatnio zastanawiałam się o czym mogłabym napisać - temat jak zwykle przyszedł do mnie sam.

Kraków, godzina przed 21:00. Zniesmaczona po obejrzeniu Isabelle i mężczyźni (swoją drogą, jeśli oglądaliście to dajcie znać co myślicie o tym filmie) wracam z Kina Pod Baranami.
Akurat mam szczęście bo na przystanek od razu przyjeżdża tramwaj jadący w stronę moich studenckich włości. Wsiadam do niego i wybieram miejsce obok rodziny: rodziów z dwiema córkami (na oko 11 i 6 lat). Tata wyraźnie rozbawiony opowiada młodszej o Żwirku i Muchomorku (taka bajka wieczorynkowa, super się do niej zasypiało) demonstrując przy tym wszystkie możliwe i charakterystyczne miny tych postaci. Młodsza córka, oczarowana śmieje się w niebogłosy, starsza błaga ojca by przestał i natychmiast zalewa się łzami. Mama siedzi obok i przygląda się mężowi i córce. Wszyscy się cieszą, cieszę się i ja bo pan rzeczywiście zabawia wszystkich wokół. Nie rozumiem tylko tej starszej córki i jej wybuchu płaczu. Nastolatka na tyle nie znosi zachowania ojca, że zmienia miejsce i siada kilka metrów dalej.

Opis całej sytuacji może wam wydać się normalny. Mnie na początku też. Po co więc piszę go teraz z takim poruszeniem? Otóż przyjrzyjmy się tej rodzinie jeszcze raz: co pominęłam? Mama dziewczynek ma założone okulary przeciwsłoneczne. Jest prawie 21:00, słońce już zaszło. Po co jej okulary? A no po to, żeby trudniej było zauważyć, że płacze. Spostrzegam to dopiero, kiedy kolejny raz używa już mocno sfatygowanej chusteczki do otarcia policzków. Kolejna rzecz: nadmierny entuzjazm taty i zasypianie na siedząco co kilka minut. On jest zwyczajnie pijany. Cały dramatyzm sytuacji polega na tym, że na problem zwracam uwagę tylko ja. Wszyscy inni pasażerowie mają totalnie gdzieś, że kobieta bezsilnie płacze i raz za razem upomina męża by wstał i usiadł. Każdy widzi, ale odwraca wzrok i udaje, że problemu nie ma.

Momentalnie sielankowy obraz szczęśliwej rodziny przeradza się w koszmar, który jest (podejrzewam) dobrze znany, szczególnie żonie tego pana. Starsza córka już go zauważa, więc teraz rozumiem jej wybuch. Płacz będzie z roku na rok się nasilał, problem narastał, a nastolatka co raz bardziej będzie wstydzić się własnego ojca. Młodsza chyba jeszcze nie rozumie tego, co się dzieje, bo prawie skacze po rodzicielu wywijając mu na wszystkie strony ręce nad którymi już prawie nie ma władzy. Wraca starsza córka i błaga matkę, żeby coś zrobiła, bo to przecież wstyd. Ta jednak bezsilnie wzrusza ramionami.

Wiem, co myślicie. Że to pewnie jakaś patologia, zaniedbane dzieci w brudnych ciuchach i menel od którego woń alkoholu czuć do ostatniego przedziału. No właśnie nie. Starsza córka by nie słyszeć bełkotliwego głosu wyjmuje iphona i wkłada podpięte do niego słuchawki w uszy. Żonie rozmazuje się idealnie wykonany makijaż, a sam nasz delikwent wygląda na osobę co najmniej na kierowniczym stanowisku. Problem alkoholizmu dotyka nie tylko tzw. patologię. Powiedziałabym, że nawet gorzej, bo w lepszych domach jest on pieczołowicie ukrywany.

Zrobiło mi się bardzo przykro. Miałam w głowie obraz tego, jak będzie wyglądał ich dzisiejszy wieczór. Pan może i jutro wytrzeźwieje, może pójdzie jak co rano do pracy, ale problem nie zniknie. Za niedługo znów wypije o jedno piwo za dużo.
Niedawno pisałam wam o weteranie wojennym, który borykał się z tym samym problemem. Teraz zdaję sobie sprawę z tego, że alkoholizm może dotknąć każdego - bez względu na status społeczny czy wiek.

Nie chcę wam truć ani moralizować bo samej od czasu do czasu zdarza mi się wypić coś z procentami (takie uroki studenckiego życia). Wiadomo, wszystko jest dla ludzi, tylko trzeba tego umiejętnie używać. A uwierzcie mi, że dla małego dziecka widok pijanego rodzica nie jest niczym przyjemnym. Moja wrażliwość na takie zjawiska, jak wtedy, w tramwaju osiąga swój punkt kulminacyjny i bardzo długo tkwi gdzieś z tyłu głowy.

Dlatego obecni dwudziestolatkowie, a kiedyś przyszli rodzice - pamiętajcie o zachowaniu umiaru!
Bosz, ale się poważnie zrobiło - tu sesja, nie wiadomo czy zdam kolejny egzamin, a ta mi prawi o UMIARZE. Wiem, wiem spokojnie. 

Wracajcie do swoich notatek i skryptów. Będzie dobrze, mimo że też mam teraz ten stan poddepresyjny. Jesteśmy w tym g&#nie razem :)

PISAŁA DLA PAŃSTWA
-A

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© All rights reserved. podsob